Najpiękniejszy z realizmów

 

TYTUŁ: DOM UCHÓW

AUTOR: ISABEL ALLENDE

WYDAWNICTWO MARGINESY 2021

MOJA OCENA 10/10







Snuję się po ciemnych, dusznych korytarzach. Z sufitów sypie się na mnie stary tynk. Mijam kolejne pokoje, trafiam na ślepe komory o bielonych na szybko ścianach, wspinam się po schodach prowadzących donikąd. Kątem oka widzę, jak co jakiś czas przemyka obok mnie mały chochlik bądź inna pokraczna istota. Wokół mnie sennie tańczą mary. W zapomnianych przestrzeniach ukrywają się zmory. Spotykam też dziecko, dziewczynkę o morskich włosach i widzących oczach. Czasami, w moich nozdrzach na ułamek sekundy pojawia się swąd spalenizny, innym razem czuję, jak ziemia drży pod moimi stopami. Krew też czuję. Tutaj jest wszystko: namiętność, czułość, żal, rozpacz. Życie i śmierć. Nadmiar i brak. Cykliczność. Wszystko co jest, już było i będzie.

Najbardziej cieszy mnie to, że pozostaję niezauważona. Dzięki temu mogę spokojnie podglądać ten zwykły-niezwykły świat. Otaczają mnie wszystkie kolory, od jaskrawych, po mdłe i brzydkie. Jestem bliżej niż zwykle. Mogę i chcę być bliżej niż zwykle. Spoglądam na nich i przez chwilę, jestem każdym z nich. Jestem milczącą Clarą, dzięki której tak naprawdę istnieje ten świat. Przesuwam siłą woli taborety i snuję magiczne opowieści przywiezione przez wuja Marcusa w wielkich podróżnych kufrach. Jestem Blancą i co noc biegnę przez las, żeby się z tobą spotkać, poczuć twój zapach. Jestem Albą, jedynym człowiekiem, który nie przestał cię kochać. Jestem każdą z tych osób, która upiła łyk z tamtego, przeznaczonego dla jednej duszy kielicha szaleństwa.

Tym wszystkim jestem czytając Dom duchów Isabel Allende, jedną z najpiękniejszych książek, które zdarzyło mi się w życiu przeczytać. Autorka stworzyła historię rodzinną idealną. Historię o miłości, bólu i zależności, gdzie losy rodziny splatają się z dramatyczną i krwawą historią narodu. Trzymając w ręku tę książkę, tak naprawdę dzierżymy świadectwo triumfu realizmu magicznego.

Nie wiem, co więcej mogłabym napisać na temat tej powieści. Dla mnie to jest opowieść bezwzględnie doskonała. Nie trzeba o niej czytać, trzeba ją czytać. Przeżywać. Ta historia zostaje w sercu. Jakimś dziwnym sposobem zagnieżdża się w nim i buduje sobie ciepłe, spokojne schronienie, w którym zamierza zatrzymać się na wiele lat. Gorąco zachęcam, bo warto.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na pokuszenie

Tak duszno jeszcze nie było.

Kto tu jest potworem?