Tak duszno jeszcze nie było.




 TYTUŁ: DUNKEL
AUTOR: JAKUB BIELAWSKI
WYDAWNICTWO VESPER 2020

MOJA OCENA 10/10






Bardzo cenię lektury, które wypychają mnie z mojej strefy komfortu. Tak naprawdę, to w tym jawi mi się sens czytania fikcji. Nie szukam w niej taniej rozrywki, pożądam natomiast wrażeń, refleksji i perspektyw. Autor fikcji jest artystą, który za pomocą słów kreuje nowy świat, powołuje do życia widma niezaistniałych nigdy zdarzeń, i wreszcie emituje do umysłu czytelnika pożądane przez siebie przeżycia. Owe przeżycia często dostępne są czytelnikowi tylko dzięki pracy autorów. I to jest akurat dobre.

Czytając Dunkela byłam wdzięczna Jakubowi Bielawskiemu za to, że odważył się ujarzmić znajdujące się na kartach tej powieści demony i z ich gliniastych ciał uformować coś tak szalenie dobrego i jednocześnie bolesnego. Myślę, że wymagało to wiele śmiałości, heroizmu wręcz. Ta książka nie wypchnęła mnie ze strefy komfortu, ona mnie z niej wystrzeliła do skrajnych, najbardziej prymitywnych rejonów mojego umysłu, gdzie gnieżdżą się rzeczy, o których na co dzień myśleć nie chcę, ale o których pamiętać trzeba.

Historia w Dunkelu jest dosyć prosta. Powieść opowiada posępne losy ludzi osadzone na powojennych Ziemiach Odzyskanych. Są to losy zwyczajne i beznadziejne, czyli do bólu człowiecze. Poznajemy bohaterów przerażająco prawdziwych, niepojętnie autentycznych, smutnych, zrezygnowanych, gorzkich. Ukazując nam te postaci w ten sposób, obrazując ich działania i dając dostęp do ich myśli, uczuć i pragnień, Bielawski demonstruje zło najgorszego rodzaju, zło wyrosłe na ludzkim marazmie, braku nadziei i rezygnacji totalnej.

W kontraście do fabuły pozostaje natomiast forma. Stylu Bielawskiego nie da się chyba określić inaczej niż, że jest po prostu jest fenomenalny. Autor prowadzi swoją ciężką, gęstą i duszną narrację w sposób niezwykle płynny, odważę się rzec nawet, że lekko gawędziarski, nie zrozumcie mnie jednak źle, nie mam tu na myśli prosty. To ostatnie, co można by w tym miejscu powiedzieć. Ta dysproporcja pomiędzy ponurym klimatem, a gładką narracją daje genialny wręcz efekt. Dunkel prezentuje się dotkliwie realistycznie, a to sprawia, że w czytelniku budzi się sprzeciw wobec całego tego mroku wypływającego spomiędzy jego zdań.

Podczas czytania tej książki jest wiele emocji, o których trudno teraz mi pisać. Myślę, że tę książkę każdy przeżywać powinien indywidualnie. Ostrzegam jednak, to nie jest łatwa lektura. To jest opowieść piekielnie trudna, tragiczna i depresyjna, która z jednej strony jawi mi się, jako katalizator katharsis, z drugiej jako hołd surowej brzydoty.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na pokuszenie

Kto tu jest potworem?